Archiwum bloga

Ciekawostka czytelnicza

Najgrubsza książka świata liczy 4032 strony, a waży około 8 kilogramów. Jest to zbiór wszystkich przygód panny Marple - postaci wykreowanej przez Agathę Christie.

"Tytułowiada" rozstrzygnięta!

Trzyosobowa komisja konkursowa pod przewodnictwem dr Damiana Norasa wyłoniła laureata naszego konkursu,
w którym uczestniczy próbowali opowiadać historie posługując się tytułami ostatnio zakupionych do biblioteki książek. Mistrzynią  snucia opowieści okazała się Ania Michalik! Wyróżnienie otrzymała Nikola Wójcik. Gratulujemy! Cieszymy się tym bardziej, że Ania jest jedną z redaktorek "Biblioteki PIKnych Książek". Zastanawiający jest tylko fakt, że najbardziej inspirującym  tytułem okazał się..."Spal pracownię matematyczną"?!
A oto nagrodzona opowieść Ani Michalik:

Pewnego dnia, po spotkaniu szkolnego koła miłośników matematyki Gawędy Matematyczne, Julia poczuła, że teraz
to ona ustala reguły gry. Była wybrańcem. W głowie słyszała tylko jeden głos: spal pracownię matematyczną.

Poznajcie sekret Julii: nienawidzi matematyki. Czemu więc wciąż uczęszcza na spotkania Gawęd? Nie chce przynieść wstydu rodzinie. Jako kość z kości wybitnych profesorów nauk ścisłych, nie może tak po prostu oświadczyć wszystkim, że jest humanistką.

Takie myślenie doprowadziło ją do tego momentu, w którym się znalazła. Właściwie, to istniało chyba ponad trzynaście powodów, dla których chciała spalić pracownię matematyczną. Jej życie wyglądało w zasadzie jak czarna, bezgwiezdna noc. Przygotowywanie się do konkursów z polskiego i z matematyki jednocześnie, było jak łapanie dwunastu srok za ogon - musiała to jakoś zakończyć. Rozmowy o matematyce strasznie ją męczyły, zawsze czuła się podczas nich jak obca. Chciała pokonać swoje lęki i fobie. Kolejnym plusem byłoby pozbycie się przy okazji karaluchów, które zalęgły się w szkole. Ale dopiero ten ostatni szczegół, świadomie dostrzeżony tego dnia - białe zęby otaczających ją ścisłowców, wyszczerzone w nieszczerym uśmiechu, ich jeden fałszywy ruch - sprawiły, że Julia zdecydowała się na to, na co się zdecydowała. Zamiast jak zawsze wrócić do domu, została jeszcze w szkole. Gdy wszyscy wyszli już z sali, jakaś siła niższa kazała jej wyciągnąć z kieszeni zapałki - swojego ukrytego asa. (Nie, nie paliła papierosów. Nosiła je przy sobie, bo po prostu dbała o to, by zawsze być gotową na dokonanie humanistycznej zemsty.)

- Zaginiecie - szepnęła, patrząc w stronę stosów podręczników do matematyki. Wkrótce dziewczynę zasłonił cień góry dymu. Nieodwracalnie przeszła na mroczną stronę.

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dostała wezwanie na policję, przeprowadzono rewizję, odnaleziono dowody. (Wielki napis „Byłam tu, Julia”, spisany własną krwią, był bardzo dobrym dowodem.) A to był dopiero początek. Nie wiedziała, co ją czeka. Julia poczuła, jak traci stabilny grunt pod nogami. Miała wrażenie, że dzieli ją kilka sekund od śmierci.

Po tym, co się wydarzyło, o Julii można by powiedzieć wiele złych rzeczy, ale nie to, że czasami kłamie. Nie była kłamcą. Do wszystkiego się przyznała. Nie dbała o karę. Dożywocie? Zesłanie na Syberię? Uwięzienie w komórce pod schodami? Zakaz wstępu do ulubionego przydrożnego zajazdu? To nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, że wypełniła swoją życiową misję.

Ten jeden dzień odmienił wszystko. Humanistyczny dar Julii został zmarnowany, a ona sama stała się dla rodziny wyklęta i objęta pomocą psychiatryczną. Dotknięta pustką dawna sala z matematyki  (a raczej jej zgliszcza) stała się labiryntem duchów - schronieniem dla zmarłych ambicji naszej bohaterki.

0 | dodaj komentarz

Prześlij komentarz